wtorek, 19 maja 2015

Tortowo dla córki :)

Znowu kulinarnie, bo ... siedzę w domu i gotuję :) ha ha ha, a tak na serio najszybciej mi wrzucić fotki niż przysiąść do pisania. Podsumowanie cudownego roku, od kiedy to A. jest z nami, będzie niebawem. Myślę przy okazji o rozpoczęciu cyklu "Karingtonowie z Torunia", czyli o absurdach rodzinnych- godnych opisania, bo czasami są tak śmieszne, że warte opisania, a czasami nie mieszczą się w głowie, więc trzeba na "papier przelać". To tyle z planów:) a i już po mału w wersji roboczej leży archiwista też człowiek - czyli co łączy archiwistę z kobietą na macierzyńskim :)






Oj spieszyłam się spieszyłam, więc sama widzę krzywiznę, ale .... spieszyłam się i z jedzeniem, bo w upatrzonym lokalu nie było miejsc (więcej o tej kuriozalnej sytuacji w cyklu Karingtonowie z Torunia), sprzątaniem i innym projektowaniem wystroju i organizacją krzeseł coby 10 osób miało gdzie usiąść. Ale tort był ode mnie dla Córki, więc z sercem lepiłam kleiłam, kulki z Babcią E. kulałam :)  Moja nieoceniona Mama jak zawsze wsparła nas całą sobą, opiekując się A. i mając jeszcze na siły pomagała z jedzeniem, sprzątaniem, noszeniem krzeseł i mentalnym wsparciem. To się nazywa oddanie, takie prawdziwe jak powinno wyglądać oddanie rodzica i dziadka dla dzieci i wnucząt. (tutaj dalsza część odnośnie "tych" w cyklu Karingtonowie z Torunia :) ).  

Powracając do tortu, pierwszy raz piekłam biszkopt, pierwszy raz obkładałam marcepanem, pierwszy raz kokardę wykonałam :) więc jak na pierwszy raz wyszedł całkiem nieźle:) 

Chciałam tutaj podziękować wszystkim, którzy dotarli fizycznie lub telefonicznie :) To były cudowne dwa dni :*


Pozdrawiam - oczekujcie kolejnych wpisów
NTKD


Nie wyrażam zgody na kopiowanie zdjęć oraz treści, które są moją własnością i stanowią przedmiot prawa autorskiego.