Pamiętam jak Ł. zabrał mnie tam pierwszy raz.:) .... a teraz te same góry pierwszy raz zobaczyła nasza Córeczką.
Trochę ten wyjazd był formą prezentu urodzinowego dla 4latki, okrągłych ...tych urodzin Ł. oraz Dnia Mamy:)
Przyznam się szczerze, że zrobiłam majówkę w górach trochę z premedytacją, aby latem jednak wyszło na moje i abyśmy pojechali smażyć dupska na plaży :)
Wyjazd gdziekolwiek z dzieckiem jest ekstremalny, a wyjazd w góry miałam wrażenie, że to już nie do przeskoczenia.
Ale zacznę od początku 6godzinna podróż autem trwała tak jak myślałam 11 godzin :) Ale podkreślę, że wyjazd był nam bardzo potrzebny. W końcu to pasmo Beskidu Sądeckiego a nie Tajlandia czy inne Australie. Poza żmijami zygzakowatymi, wpadaniem w przepaść, porażeniem piorunem, atakiem przebudzonych po 20 latach zmutowanych kleszczo-niedzwiedzi nic nam nie grozi:)
Od tak około 10 dni przed wyjazdem byłam wyspecjalizowaną meteorolożką i klomatolożką, a jednocześnie czerpałam z wiedzy najstarszych górali, rodzimowierców i Indian posiłkując się (jednak) Internetem:) Ogólnie kilka dni przed wyjazdem chciałam odwoływać rezerwację ze względu na nieustający w prognozach deszcz. Na miejscu okazało się, że ani płaszcze przeciwdeszczowe nie były potrzebne. Deszczu ani kropelki, kropeleczki, nic a nic, zero null .... PRZEZ CAŁY POBYT:)
Normalnie mam szczęście, ale jak mawiał mój ojciec: " kto na jaki urlop zasłużył, taki ma":).
Dla Mamy E. też ten wyjazd był potrzebny- chyba najbardziej.
Dla Mamy E. też ten wyjazd był potrzebny- chyba najbardziej.
czasem warto zajrzeć tam gdzie nikt nie zagląda |
Nie mogło zabraknąć obserwacji owadów:) |
Wyjazd wyszedł wyjątkowo udany. Z przebojami z noclegami, ostatecznie wyszło lepiej niż planowaliśmy. Baterie naładowane. Karty zapełnione, wspomnienia utrwalone. A medal za wytrwałość w 12km marszu w górach otrzymuje A. Rządzi na maxa moja córka. Niosłam ją pod górę jedynie z 3 km:)
nowa miejscówka powaliła na kolana |
mleczko z rana |
Bo myślałam, że jak dam naklejki to będę mogła sobie pospać choćby do 7:00 :) |
Wrzucam fotorelację z drobnym komentarzem, bez szczegółowych opisów i przewodników " krok po kroku jak kupić bilet".
Powroźnik:
Piwniczna Zdrój:
Stary Sącz:
Jaworzyna Krynicka po raz drugi:
Jaworzyna Krynicka |
w drodze na Jaworzynę Krynicką |
Mój woreczek żółciowy, którego nie mam musiał przetrzymać naszą tradycję z plackami ziemniaczanymi z gulaszem :) |
Najpiękniejsza |
Następnym razem zaliczę spływ Popradem |
kozy nakarmione :) |
10 zjazdów miał Ł.razem z A. - ja bym nie wsiadła do tej skarpety, na której się zjeżdżało. Parkowa Góra, Krynica |
cerkiew w Powroźniku |
Diabollo |
Dzieło A. - telefonem, bo aparat spadł w pierwszym dniu górowania i się roztrzaskał |
cd. foto by A |
cd. foto by A. |
cd. foto by A. |
Piwniczna Zdrój:
Najpyszniej tam było |
Mofety rządzą - w potoku Złockiem |
Stary Sącz:
tak jak patrzę na to zdjęcie to spobie podśpiewuję: Przybyli Ułani pod okienko oraz Halo to ja... |
Dzyń dzyń |
Tak jak do Klarysek w Starym Sączu nic nie mam, tak do Pana starszego przewodnika i osoby robiącej "muzeum" mam wiele uwag. Ale milczę....nawet było pomieszczenie z fotkami odwiedzin Wiadomo Kogo :) |
Jaworzyna Krynicka po raz drugi:
Wspomnę jedynie, że po przyjeździe z majówki wygrałam konkurs- weekendowy pobyt w górach w hotelu, wiec jeszcze w tym roku zawitamy do naszego miejsca na końcu świata (tego Polskiego końca) : )
Wielu fot nie mogę wstawić, ale liczę, że to co wstawiłam wystarczy, aby wybrać się w góry :)
Pozdrowionka NTKD
Nie wyrażam zgody na kopiowanie treści i zdjęć, które są moją własnością i stanowią przedmiot prawa autorskiego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz