Opowieść całkiem
nietuzinkowa o stażystach miejskiego archiwisty
Historia „oparta
na faktach” : )
Na posadzce miejskiego archiwum widniały ślady. Tylko w jednym przypadku były to typowe odciski
stóp. Pozostałe dwa rodzaje były jeszcze niezidentyfikowane. Wszyscy czekali na
traseologa.
-
No gdzie jest ten przeklęty specjalista ... ten no...od
tych śladów? – irytował się
Dyrektor Wydziału Archiwów
-
Traseolog-
podpowiedziała jego zaradna sekretarka
-
No przecież mówię! –czoło Dyrektora Wydziału Archiwów
się zmarszczyło, a brwi nabrały groźnego wyrazu na styl: „głupia kobieto,
skończyłaś studia, ale co ty wiesz o życiu, my to w PRL mieliśmy szkołę życia,
jak śmiesz mnie po tych 15 fakultetach pouczać, zwykła sekretarko na pół etatu
przysłana z Urzędu Przechowawcy Magistrów Humanistyki”
Czas rzeczywiście nie grał na ich korzyść, bo poza włamaniem
do miejskiego archiwum, szambo z pobliskiej toalety zaczęło wylewać. Cuchnąca
ciecz była już w połowie korytarza i istniała dość duża szansa, że przedrze się
do archiwum i je zaleje. Tym razem nie martwiono się jednak, aż tak mocno o
dokumenty leżące na podłodze (notabene położone tam przez super nieudolnego
poprzedniego archiwistę). Troska skierowana była na te pozostawione ślady, które mogły pomóc w
rozwiązaniu sprawy. Włamania do archiwum i szamba jednakże nie łączono. I
słusznie, bo to zupełny przypadek, a potwory zmutowane przecież nie
istnieją. Leki wylewane do miejskiej
kanalizy połączone ze spłukanymi w toalecie niechcianymi chomikami, rybkami
akwariowymi i innymi zwierzętami domowymi to przecież plotka! Prawda?
-
Nieszczęścia chodzą parami – skwitował jeden z
poruczników
-
Gówniana sprawa – zażartował młodszy sierżant, szukając
akceptacji owego niezbyt udanego żartu w oczach porucznika, jednakże w jego
stronę polecały jedynie pioruny
Ścieki zbliżały się nieubłaganie. W korytarzu po przeciwnej
stronie archiwum tuż przy windzie pojawił się długo oczekiwany traseolog. Miał na sobie długi skórzany płaszcz,
okulary typu „niemiecki emeryt” i dość długą brodę, która w ostatnim
czasie w świece mody przestała być tak
popularna i zmieniła przydomek z „drwala” na „dżihadystę”. Miał też na sobie długie kalosze – zapewne
przechodził tajne szkolenie z zakresu brodzenia w ściekach, więc wiedział jak
się przygotować.
-
Gówniana sprawa – powitał wszystkich specjalista od
śladów, zyskując przyjacielski uśmiech młodszego sierżanta
-
Witamy Pana... ten tego.. TRASOLOGA - wykazał się nowo poznanym słowem Dyrektor
Wydziału Archiwów
-
TrasEologa – zamruczała pod nosem sekretarka
-
Jesteśmy wdzięczni, że możemy z Panem współpracować,
słyszałem o Panu w samych superlatywach, zapraszam zatem do mojego gabinetu,
Pani Ania zrobi pyszną kawę i ...– Dyrektor w iście PRLowskim stylu
zapraszał specjalistę na pogaduszki i
szemrane interesy
-
Co my tutaj mamy? – traseolog uciął i udał, że nie
słyszy, puścił oko do sekretarki i od razu przeszedł do pracy i analizy śladów
Raport traseologa
Zgromadzony materiał: ślady kół wózków inwalidzkich -
dwa rodzaje; ślady stóp mężczyzny - jeden rodzaj; ślady stóp kobiety – jeden
rodzaj
Analiza nr 1: ślady wózka nr 1 wykazały, iż mężczyzna
driftował jednym z wózków
Analiza nr 2: ślady wózka nr 2 wykazały, iż trenował z wózkiem biegi na 500 i 100 metrów
Analiza nr 3: ślady stóp kobiety urywają się w pewnym miejscu i przeistaczają się w ciągłą linię.
Analiza nr 4: ślady wózków i ciągniętej kobiety układają się w napis: „gender nas zeżre”
Wnioski: mężczyzna oraz dwie osoby na wózkach
inwalidzkich związały, ogłuszyły i porwały archiwistę miejskiego
* * *
-
Ale dziś driftowaliśmy!
-
Zupełnie jak taniec na lodzie
-
Szkoda, że kolców nie mieliśmy takich jak żużlowcy na lodzie
-
A wiecie, że z Torunia był chłopak w Idolu
-
A co on tam robił?
-
Tańczył na lodzie ha ha ha
Cała czwórka zaczęła się gromko
śmiać
* *
*
Znali się krótko. Choć i tak po tym czasie można śmiało
stwierdzić, że właśnie mijający czas przyczyniał się tylko do zawiązywania
więzi koleżeństwa i sympatii. Aktorka, niezwykle wrażliwa, pięknooka z
charakterem, Detektyw Glut Gumowe Ucho meloman Chuck Norris, komandos Kombat 56
facebooker, hamburger, bombolot i trener w jednym oraz archiwistka feministka w
duszy anarchistka. To była drużyna. Drużyna dobra, współcześni, realni
superbohaterowie, którzy knuli tajny plan uwolnienia świata od zła. Bo przecież
dobro zawsze wygrywa. Musieli jednak przejść cykl szkoleń. Kombat trenował
obieranie kiwi i ogórków. Pięknooka aktorka trenowała głos. Detektyw Glut uczył się kaszleć na
zawołanie, a archiwistka musiał popracować nad alergią i przestać kichać, albo
przynajmniej robić to bez dubli. Praca
nad sobą wszystkim się spodobała. Musieli dbać o swoja kondycję fizyczną, aby
sprawnie ratować świat, a Kombat dbał o to i codziennie pytał: „a węglowodany
masz?”.
* *
*
W miejskim archiwum nadal cuchnęło szambem.
Głównodowodzący akcją poszukiwawczą poszukiwał wskazówek, śladów, czegokolwiek,
co mogłoby go przybliżyć do odnalezienia zakładnika, państwowego pracownika. Na
podłodze leżał dowód w sprawie, samoprzylepna, żółta karteczka zapakowana w
foliową folię ze struną. Taką samą jaką ma na każdym filmie FBI. Na kartce była
notatka: „zakres czynności – klepanie trupów”, co jednak nie przyczyniło się do
zbliżenia się perspektywy o rozwiązaniu zagadki zniknięcia archiwisty, a
jedynie wprowadziło większy zamęt i strach o urzędnika.
* *
*
-
To co klepiemy trupy dalej?
-
Nie, jeszcze nie. Musimy przecież wymyślić sobie pseudonimy
-
PANTALEJMAN, ja chcę być PANTALEJMANEM – zakrzyknął radośnie
Detektyw Glut
-
Eeee to takie ociupciane – odpowiedziała Aktorka
-
To może być też Bonsław, albo Nożownik
-
Nożownik przecież jest już zarezerwowany – przypominał Kombat-
możesz być Prodigy albo Chopin, albo Żużu lub Figulec, a ja będę Robocop
-
O nieeee! On nie żyje! Muszą być żywi – dodała Aktorka, która
przybrała sobie od razu pseudonim zgodny z zacięciem i charakterem – Putin
Kombat zatem
poszedł na łatwiznę i przypomniał sobie wszystkie najstraszniejsze postaci
jakie znał, aby wydawać się groźniejszym i tak też oto przyjął pseudonim
Kobrokleszcz.
Archiwistka się
przysłuchiwała.
* * *
„O północy gwiazdy spadały, każdy był oczarowany. Goliat
taki duży, a on taki mały i podbił mu gały”. Oko węża, fosa- szosa, a ja jestem
jak ta osa. Zaklęcie pierwsze zostało wypowiedziane.
Nietoperze nad jeziorem, mielą swym ozorem. Kumpel
trumpel, „że słodkie” o nich rzekł i wcale nie uciekł. Cukier, lukier, cukru
garść, nietoperek lubi ze strychu spaść.- zaklęcie drugie zostało
wypowiedziane.
-
Cukier- powiedział ni z gruchy ni z pietruchy Detektyw Glut
-
Co cukier? – dopytała Aktorka
-
Jak cukier słodkie[te nietoperze] – oblizał się z ze smakiem
Detektyw Glut i powrócił do klepania trupa.
* *
*
W gabinecie u Dyrektora Wydziału Archiwów siedział
głównodowodzący akcją. Na stole policyjny fotograf zostawił grubą teczkę ze
zdjęciami.
-
Znaleźliśmy ich – powiedział głównodowodzący wyciągając rękę w
stronę teczki ze zdjęciami
-
Proszę nie pokazywać – zareagował szybko Dyrektor- mam...,
znaczy się..., ja się... no boję się widoku krwi
-
Spokojnie, nikt mocno
nie ucierpiał, ale musi Pan to zobaczyć
Zdjęcia były wykonane dość szczegółowo. Do ostatniego regału
w archiwum miejskim, w najciemniejszym miejscu, w najbardziej zakurzonym i
zapomnianym przywiązana była archiwistka. Obok niej dwa wózki inwalidzkie. Na
jednym z nich siedział mężczyzna, na drugim kobieta. Zdjęcie ukazywało wiele
szczegółów. Policyjny fotograf musiał się wykazać w makro fotografii.
-
Węzły musiał wykonać ktoś przeszkolony. Jak byłem w wojsku
uczono nas takich węzłów- powiedział dumnie analizujący zdjęcia Dyrektor
Wydziału Archiwów.
-
Albo z facebooka albo z youtuba ściągnął tutorial – uśmiechnął
się głównodowodzący.
Na ostatnim zdjęciu było zbliżenie karteczki doczepionej do
wózków.
„Niepełnosprawność to tylko stan umysłu, jesteśmy wolni, czujemy tak jak Ty, słuchamy tak jak Ty, oddychamy tym samym powietrzem, JESTEŚMY!”
* *
*
rok 2056
-
A pamiętacie jak zrobiliśmy ten numer z porwaniem archiwisty-
zaśmiał się Kombat
-
Super było! – potwierdził Detektyw Glut
-
Przesłuchiwali mnie trzy dni, torturowali, ale nie chcieli
słuchać, że to taki happening tylko – wspominał Kombat
-
W raporcie czytałam, że uznali, że to Aktorka i Detektyw Glut
byli głównodowodzącymi akcją – dlatego Cię wypuścili po tych trzech dniach-
wpisując pod twoimi danymi – syndrom sztokholmski – dopowiedziała
archiwistka
-
Ale nieźle zagrałam, ten płacz, te łzy jak nas uratowali-
zaśmiała się ironicznie Aktorka
-
Ja nawet próbowałem kaszleć, ale uznali, że się duszę, więc
przestałem – powiedział Detektyw Glut
-
A Ty Kombat to mogłeś już sobie darować te hasła typu: „Z rana
pachnę jeszcze świeżą kulką” - uznali,
że z rana strzelasz, nikt nie pomyślał przecież o intensywności pachy i
antyperspirancie
-
A ten dowód, żółta karteczka, moja notatka do wykminiania
pisma- ha ha ha zaśmiała się archiwistka
-
Jak to ewidencjonowanie dowodów osób zmarłych można sobie
fajnie pod zbrodnie podporządkować – skwitowała Aktorka
* *
*
Dziękuję
Wam za umilanie czasu w pracy, za rozmowy i ciszę, za powera w codziennym
działaniu, za słowa „codziennie dostaję wewnętrznej radości, że tu przychodzę”,
za wyłączenie ze słownika słowa „ale”, za wzruszenia i plotki miłosne i za wiele,
wiele innych spraw. To był super czas- DZIĘKUJĘ.
Nie wyrażam zgody na kopiowanie zdjęć oraz treści, które są moją własnością i stanowią przedmiot prawa autorskiego.
Nie wyrażam zgody na kopiowanie zdjęć oraz treści, które są moją własnością i stanowią przedmiot prawa autorskiego.
Niesamowity czas! :*
OdpowiedzUsuń