Czy to, że się gapię cały dzień i w nocy w moją Córkę z wielkim uwielbieniem kiedyś się zmieni? Nie, z pewnością nie! Może jedynie uwielbienie się zwiększy, ale cały czas będzie moją ukochaną, w którą wpatrywać się będę już zawsze. Obsesja na Jej punkcie i próba uchwycenia i zatrzymania chwil przyczyniła się do zapchania pamięci komputera, aparatu, telefonu i już małymi krokami swoją inwazję zdjęć i filmików zaczyna przenosić na laptopa :) Jak tak dalej pójdzie to zdecydowanie archiwizacja będzie wymagała dysku zewnętrznego kilku terabajtowego :) A i tak mam wrażenie, że nie wszystko dokumentuję, że mam za mało czasu, że chciałabym więcej i więcej. Moje nienasycenie nie ma końca. A gdzie tu wywołanie obiecanych choćby 100 zdjęć z każdego miesiąca? Tak ciężko wybrać :)
Każdego dnia mamy nowe powody do dumy. Takie małe kroczki jak odwzajemnione uśmiechy, próby chwytania, próby gaworzenia coraz częstsze czuwanie sprawiają, że z Ł. jesteśmy rozpychani od środka z dumy. Jesteśmy zadziwieni jak to szybko wszystko się dzieje, że to już, że za chwilę możemy oczekiwać czegoś nowego.
A każdego dnia uczymy się siebie, poznajemy lepiej. Odkryliśmy ostatnio sposób na kąpanie:)
Mam też niesamowitą radość z magicznego karmienia piersią. Jest w tym coś niezwykłego. A jeśli ktoś mówi, że nie ma diety kobiety karmiącej to chyba nie miał serca. Jak tu jeść choćby plasterek pomidora, jak maluchowi pęcznieje tak brzuchol, że płacze i widać, że boli. Jak tu jeść arbuzy skoro później strzela Dzidzia piano-kupą nawet po ścianach i końca piano-kupy nie widać. Więc wcinam gotowane mięso, chleb z szynką, czasami marchewka i rarytas raz dziennie jabłko. Jednak ten moment kiedy A. zasypia przy piersi taka pełna spokoju, czasami jeszcze z pełną buzią mleka, daje niesamowitą satysfakcję, daje tyle szczęścia i poczucia, że Mała czuje się bezpiecznie. Niezastąpione słowami jest to uczucie.
Dla Niej zrobi się wszystko. WSZYSTKO tylko dla Niej.
A w chwilach kiedy się budzę, otwieram oczy i widzę Jej (już chyba od dawna otwarte;)) oczy i rozbrajający uśmiech wiem, że nie ma nic piękniejszego!
ps. proszę wybaczyć mój chaos myślowy, ale jestem oszołomiona miłością;) .... i trochę niewyspana ;)
Nie wyrażam zgody na kopiowanie zdjęć oraz treści, które są moją własnością i stanowią przedmiot prawa autorskiego.
Zapraszam na stronę na facebook'u i zachęcam do jej polubienia, aby być zawsze na bieżąco :):):)
Nie wyrażam zgody na kopiowanie zdjęć oraz treści, które są moją własnością i stanowią przedmiot prawa autorskiego.
Uwielbiamy i kochamy, kochamy, kochamy!!!
OdpowiedzUsuńTo ja chyba serca nie mam....nie miałam diety. Owszem nie jadłam produktów oczywistych, jak groch, fasola, czosnek. Nie piłam mleka i napoi gazowanych. Czyli tak naprawdę zbyt wiele rzeczy nie zniknęło z mojego menu a synuś nigdy nie miał problemów z brzuszkiem. "Na dwoje baba wróżyła" ja jednak, nauczona doświadczeniem, jestem zwolennikiem teorii " wszystko w granicach zdrowego rozsądku".
OdpowiedzUsuńTak oczywiście można wszystko jeść- jeśli maluch dobrze to znosi, więc Malwiś miałaś szczęście, że masz tak dzielnego chłopaka- przecież przekąski z czekoladą i orzechami polubił od razu :P No i mogłaś wcinać owocki i warzywa w każdej ilości:) Powyżej twierdzę jedynie, że w moim i mojej ukochanej córci przypadku to się nie sprawdza :( Więc nie mam serca jej brzusia męczyć moimi "zachciankami" (czyt. podstawowymi produktami) :)
Usuń