piątek, 18 grudnia 2015

zaprzeszłe posty - 1,5 roku Amelii

 Publikuje bo się zapomni - post jeszcze jak w bloku bytowaliśmy czyli pisany jakieś 2 miesiące temu. Bez fot. 

 

Pomocnica kuchenna, łobuziara

Odkrywa świat wszystkimi zmysłami. Ostatnio zainteresowana kuchennym pieczeniem ciasteczek i wyjadaniem masy z garnka.  Jak tylko coś się gotuje podsuwa taboret i patrzy i koduje. Ostatnio babeczki KrainoLodowe były robione- też uczestniczyła w pichceniu całą sobą.

 

Nie

 

Dialog nr 1

Mama – A. zjesz zupę?

Córka – Nie

 

Dialog nr 2

Babcia- Kochanie wypijesz mleko?

Wnusia- NIE

 

Dialog nr 3

Ciocia Agata: A. masz ochotę na drzemkę?

A: NIE

 

Dialog nr 4

Wujcio: Poukładamy puzzle?

Chrześnica: NIE

 

Dialog nr 5

Tata: Idziemy na spacer?

Córka: NIE

 

 

WANNA

 

Jesteś spragniona?

Miałeś  wspinaczkowy trening?

Masz ochotę się czegoś napić?

 

Woda niezastapiona, a ta  z wanny już bije wszytskie. Poi, gasi pragnienie, syci.  Co tam roiboosy, co tam woda źródlana, co tam soki. Woda z wanny najlepsza! .

Mama: A. woda z wanny jest do mycia, proszę wypluj ją.

Ama: trzymając w buzi wodę, patrzy na mamę, po czym przełyka wodę i robi wielkie  AAAAAA – takie jakie robi się jak się pije cos pysznego, i daje przerysowany znak , że naprawdę jest pyszne

 

Z żółwia zrobił się wujek wu

 

Nowe słowo. Wujek. Wujek Jaro. Nazywany przez A. „WU”. Nowe „słówko” zastąpiło też żółwia. Był ŻUFFF jest „WU”,

 

Podobnież było z okiem.

 

OKO czy koko? Oko było pierwsze, pięknie wskazane wyraźnie wypowiedziane OKO od czasu poznania KOKO czasami się w owe KOKO zmienia. Więc rodzinę mamy jak z bajki. Wujek żółw, a wszyscy mamy kurze oczy.

Choć przez miganie leniwa jest z mówieniem. Woli zamigać niż powiedzieć.

KOŃ

TAM

TO

BABA

DZIADZIA

TATA
MAMA
Żuf, wu, wuf (zółw)

Wu (wujek)

Tatata (Agata)

Ma ( nie ma, z pokazaniem rękoma)

JAJO

DAJ

BAM ( ostatnio ulubione słowo- w sklepie chłopcu spadło jajko z niespodzianka a Ama na pół sklepu woła BAM BAM BAM )

BOM ( dom)

BAN (pan)

ŁAŁ ( używa zawsze w odpowiedniej sytuacji , jak ją cos zadziwia – jak widzi konie na polu, jak zwisa z biurka )

AAA ( spać)

 

Całuśnica

Przesyła całuski, wieczorem wszystkie zabawki z wanny (jak już wypije całą wodę) obcałowuje na dobranoc. Ostatnio jak wstała o 22:00 i do 24:00 nie mogła zasnąć, obcałowała odkurzacz, radio, pościel, nie wspominając o wszystkich kurzozbieraczach (pluszakach). No i urodzinowo Kajtka wycałowała, albo On Ją tego nikt nie wie ; )

 

 

Opiekuńcza i empatyczna

Nie lubi jak komuś dzieje się krzywda. Sama niewiele płacze (choć po złamanej nodze ( albo to ten etap rozwoju- nie znam się), leloch się stała- dawniej mogła skoczyć na twarz na głowę na szyję na beton na kamienie i nic.... otrzepała się i biegła dalej, a teraz byle muśnięcie i już płacze), a jak już ktoś płacze to oj A. jest zdruzgotana. Przytula całuje chce pocieszyć. Ostatnio prosiła o mleko ode mnie dla Olka, który  płakał i nie mógł się uspokoić. A. mała organizatorka (po mamie;)) chciała mleczko dla niego zorganizować. No cudne to nasze dziecko jest. Dobre serce ma, choć w kasze nie da sobie dmuchać. Moja krew.  

 

 

Biega też za innymi dziećmi* chcąc przytulać całować i przybijać piątki, a jest bardzo niewiele dzieci potrafiących to odwzajemnić.

Dla równowagi w przyrodzie cieszę się niezwykle, że temperamentem A. znalazła sobie podobnego kompana. Kajt nasz ulubieniec J:) 

 

(*ja wiem, że dla mnie moje dziecko jest najwspanialsze na świecie, ale te inne dzieci z naszego podwórka to takie ciamciaramcie i mamospódnicusie, aby ująć to bardzo dyplomatycznie. Ale, aby nie było, że jadem tutaj pluję dodam, że cieszę się, że świat jest pełen różnych ludzi- inaczej byłoby nudno.   )  

 

Opowieści

Uwielbia opowiadać co znajduje się na ilustracjach, opowiada co jest w domu. Czasami wstaje w nocy i wskazując przedmioty mówi co czym jest. A książki jak opowiada, ilustracje opisuje. A w tych nowych książkach to nie tylko ona się zakochuje- seria Mamoko, i Opowiem Ci mamo  co robią mrówki zajmują szczególne miejsce w mym sercu. A. lubi ponadto Ulicę czereśniową, za którą ja nie przepadam (nie moja wrażliwość rysunków), ale często zaglądamy i opowiadamy.  

 

Tata

Tata wskoczył ostatnio na pierwszy plan. Tata, tata i tata. Budzi się w nocy i woła „tata”. Książki czyta najchętniej z tatą. Po przebudzeniu wskazuje na mnie i mówi mama, a po chwili z wielkim  uśmiechem TATA, wskazując w kierunku tatusia.

 

 

 

Skoki i prace na wysokościach

 

Od chwili kiedy zaczęła chodzić ulubionym zajęciem była wspinaczka. Odkąd odkryła biurko i skok z biurka na fotel dopieszcza swoją umiejętność. Pomimo złamanej nogi (z gipsem tam próbowała włazić) umiejętność wspinaczki nie zanikła.  Ostatnio jednak nie trafiła w owy fotel i ostatnią szansą złapała się za kant biurka i tak zawisła. Po czym zrobiła wielkie ŁAŁ.   Podbiegłam sprawdzić, czy wszystkie zęby ma, czy wszystko ok. Jeszcze jak wisiała, wspomniałam, że nie można tak niebezpiecznie skakać z biurka, a ona walnęła te swoje  ŁAŁ. Rozbraja system. 

Do biurka doszedł kuchenny stół. Z którego to obserwuje nieżywą muchę, która to robi „AAA AA ” ( śpi) i A. bardzo o nią dba, więc nie ma szans jej sprzątnięcia. Ze stołu na razie nie próbuje skakać, ale nie znamy dnia ani godziny, kiedy to wpadnie na ten cudny plan.  


A już niebawem będą schody w domu- aż strach się bać!

 

Uśmiech nr 5

Poproszona o minkę nr 5, A. podnosi brwi i robi minkę nr 5  : )

Gdyby kózka + OKO


Już nawet nie próbuję się tłumaczyć. Zwyczajnie nie miałam czasu. Przysiąść i opisać, aby zapamiętać. Organizacja dnia po powrocie do pracy ( a od niedawana po zwiększonym etacie) nadal jest w toku dogrywania. Dużo zmian na głowie i ten rok będzie przełomowy. Dzieje się tak dużo, takich wielkich zmian, takich codziennych wspaniałych rzeczy. I po części mam świadomość, że mnie coś omija. Już nie tylko ja zajmuję się A. Już nie tylko ja mam na nią wpływ. Większość czasu spędza z ciocią i wujkiem. Mam to szczęście, że właśnie z nimi. I to Oni teraz budują w A.pewność siebie, kształtują umiejętności, rozwijają talenty, są po części odpowiedzialni za to jaka będzie, jaką silną kobietą się stanie, jak spędzi dzieciństwo i czy będzie w niej wzrastać poczucie wolności. Teraz każdą chwilę chcę poświęcić A., z całego tygodnia te "wyrwane" chwile, z moją cudną Córeczką są teraz dla mnie najważniejsze!

Uwielbiam przychodzić po pracy i widzieć ją wśród książek- uwielbia je oglądać, opowiadać, znajdować obrazki, o które została zapytana. Ostatnio "czytała" ulotkę z pizzerii. Gaduła z NIEJ :) Po swojemu cały czas coś mieli:) Zaskakując nas drobnymi słówkami wplecionymi to tu to tam:)Zaskoczyła nasz swoim "ŻÓFFFF".
"Kogo ma babcia na balkonie i lubi jeść ( już tutaj jest "am am") sałatę i ma na imię Stefan - odpowiada" ŻÓF" :) 

Podczas kąpieli wskazujemy na twarz taty i na pytanie co ma tutaj tata - odpowiedziała "KO" ku naszej radości otwierania szampana uścisków i wielkiego wzruszenia ponownie ją zapytaliśmy a Ona wyraźnie bez zastanowienia z piękną wymową każdej głoski odrzekła "OKO"


Weszła już tak około 1,5 miesiąca temu na inny poziom zabawy. Tygrys został nakarmiony butelką, lalka też została poczęstowana przekąską, ale ostatnio A. rozbroiła totalnie system podchodząc do mnie z lalką i przystawiła ją do mojej piersi. Po porostu padłam, nadal ją karmię, więc wie co dobre :)  
Coraz częściej można ją zostawić samą na chwilę zatraconą w zabawie :) ale tylko na chwilkę.

 I chyba ma coś z Włoszki - uwielbia makarony.

Ściga też z wielkim okrzykiem ptaki na podwórku. Uwielbia psy i króliki. Kotki też, lecz musi spotkać jeszcze takiego dającego się cierpliwie, bez pazurków, bez zębisk wytarmosić:)


Bidulka nasza została na trzy tygodnie uwięziona we własnej nodze.


To post z sierpnia/września .... dopiero teraz idzie 
 

środa, 7 października 2015

Kokardkowe urodzinowe babeczki

 Fotorelacja z ostatnich babeczkowych szaleństw w kuchni - urodzinowa niespodzianka od narzeczonego dla narzeczonej. Chłopak gust ma, a pomysłowość po prostu lepiej bym sama nie wymyśliła:) Sama "SE" upiekę na przyszły rok takie :)  Elementy wykonane z marcepanu, bo nie znoszę tego obrzydliwie słodkiego, aczkolwiek lepszego w konsystencji i bardziej plastycznego lukru.
Enjoy 






















NTKD- zarobiona po pachy :)

zapraszam do siebie na fb  - będziesz na bieżąco:)

Nie wyrażam zgody na kopiowanie zdjęć oraz treści, które są moją własnością i stanowią przedmiot prawa autorskiego.


wtorek, 28 lipca 2015

30

No i stało się, trzydziecha na karku:) Wstałam dziś z rana ( choć ciężko poranne wstawanie nazywać wstawaniem, bo pobudkę miałam o 4, 5, 5;50 i o 6:30 budzik już definitywnie kazał wstać), ale tak, ostatecznie wstałam i od razu pomyślałam, że jest suuuuperrrrr. W głowie zrobiłam milion podsumowań mojego życia i wiedziałam już od rana, że podsumowanie będzie zdecydowanie pozytywne. Może nie zobaczyłam wszystkich miejsc na ziemi z mojej listy (chyba już dawno wyjazdy stały się spontanem, wiec nawet o tej liście zapomniałam, choć pływanie z żółwiami wodnymi i bycie na plaży przy wykluwających się małych żółwiach nadal mam na wysokiej pozycji:) ), ale mam coś najważniejszego na świecie - wspaniałą rodzinę, kochającego Męża, cudowną Córeczkę.  Przez te TRZYDZIEŚCI LAT dużo się działo pozytywnych i negatywnych...i nie będę smęcić, że czasami były to smutne wydarzenia. Wiem jedno, że przez te lata poznałam fantastycznych ludzi, którzy byciem sobą nauczyli mnie wiele o sobie samej. Na każdym etapie życia. Spotkałam też takich, których logika i dobro raczej omija z daleka - jednakże dziękuję losowi, że mogłam się na nich natknąć. Wiem dzięki nim jaką nie chcę się stać za ileś tam lat, wiem też kogo omijać i jak takich ludzi rozpoznawać. 


Wiem jedno, że nie byłabym teraz taką wspaniałą, inteligentną, pracowitą, dobrą i oddaną osobą ( a co w dniu urodzin posłodzę sobie - MOGĘ :) ) bez mojej MAMY. Każdy dzień urodzin powinien być jednocześnie dniem mamy ( zresztą jak każdy dzień w roku). MAMA! To dzięki Niej mam cały czas ciekawość odkrywania świata, poznawania ludzi, smakowania, wąchania, skakania przez kałuże. To dzięki MAMIE zawsze będę dzieckiem, bo pozwoliła mi tego nie zatracić. METRYKA w tym momencie się nie liczy :) Dziękuję Ci MAMO za codzienność i za to, ze przez tych trzydzieści lat dajesz każdego dnia tak dużo siebie. DZIĘKUJĘ, KOCHAM BEZGRANICZNIE, KAŻDEGO DNIA TĘSKNIĘ ( no chyba, że jesteśmy razem to dziękuję za przytulasy starej glapy) Dziękuję, że mogę być TWOIM JAJECZKIEM trzydziestoletnim :)


A dzień był wyjątkowy. Dostałam moc pozytywnych życzeń od wielu osób.Zbieram energię, zbieram i się spełnią - wiem o tym :) 

Jeśli widzieliście dziś uciekające zwierzęta ze strony Barbarki nie martwcie się to nie był pożar lasu, ani nagonka setki kłusowników z widłami, .... Ł. poza kwiatami, czekoladkami, całusami, milionem uścisków, kreatywną świeczką wbitą w pierniki (Toruń zobowiązuje ;p) zorganizował wypad do parku linowego.
w sklepie zabrakło numeracji :) KREATYWNA ŚWIECZKA
 Te uciekające z lasu zwierzęta zapewne mogły się spłoszyć od mojego delikatnego, subtelnego aczkolwiek stanowczego wydania odgłosu zadowolenia wymieszanego ze strachem z odrobiną adrenaliny i pokładów stresu podczas zjeżdżania na długaśnej linie. Odgłos ten był wprostproporcjonalny do szybkości zjazdu i zbliżającego się drzewa, na którym to miałam się zatrzymać. Oczywiście odbiłam się od niego na pół linki, z której to przed chwilą mknęłam, łapiąc wiatr we włosy i komary w zęby, więc dalszą drogę do owego drzewa musiałam już pokonać z odgłosem sapania. Wisząc tak między niebem a ziemią, jak greckie monastyry w Meteorach musiałam odpowiednio dociągnąć się do tego drzewa. 


Meteory, cudna podróż poślubna po Grecji 2012 - prezent od moich rodziców



Ta pomarańczowa głowa to moja, już po zjeździe :) 28.07.2015
Monastyr, Meteory 2012

Meteory 2012

Poza na wysokościach :)
Dalszej drogi już nie pamiętam :) he he he żarcik, pamiętam, pamiętam i bawiłam się super! 
 

Choć przy linie, gdzie trzeba było skoczyć na podest jak Tarzan mój mózg powiedział do nóg i sprężystości - nie skacz, i dupa sparaliżowało mnie na chwilę, po czym kiedy to przepuściłam dwóch dziewięciolatków, postanowiłam skoczyć i udało się żyję, twarz też pozostała na swoim miejscu :) Wielki szacun dla wspinających się na ściance! Tam była maleńka ścianeczka z dodatkową pomocą -otworami na nogi, a i tak najlepiej zmieniłabym zasady przyciągania ziemskiego, aby nie odchylać się do tyłu. Dla profesjonalistów - wielki szacun!

Słodkościom dziś trochę odpuściłam tej diety :) 



DZIĘKUJĘ za wspaniały dzień wszystkim tym, którzy się do tego przyczynili i byli ze mną w SOBOTĘ lub DZIŚ :) DZIĘKUJĘ. 

ŚWIECIE BÓJ się nadchodzę :) 



TRZYDZIESTOLETNIA 
NTKD



zapraszam do siebie na fb  - będziesz na bieżąco:)

Nie wyrażam zgody na kopiowanie zdjęć oraz treści, które są moją własnością i stanowią przedmiot prawa autorskiego.







niedziela, 26 lipca 2015

Bądź Bella na wakacje, FINAŁ


Po długiej przerwie lenistwa nadmorskiego, rodzinnych spotkań, przygotowań ślubnych, powrotów do pracy, ślubu przyjaciół, ślubu swojego-  znalazłam chwilę, aby zdać relację z FINAŁU programu Bądź Bella na wakacje edycja 2015. Poślizg prawie miesięczny, ale oczywiście wybaczacie i z zapartym tchem czytacie.

Po ostatnim ważeniu byłam względnie zadowolona, trochę bardziej podczas przymierzania finałowego stroju, no wcisnąć się w kombinezon w rozmiar S, to chyba nigdy nie było realne, a teraz EIDOS wyczarował. Wciskam się, oglądam, a później patrzę na metkę i mdleję. Po ocuceniu spoglądam raz jeszcze i tak nie jakieś tam M/XL, ale soczyste, subtelne, subiektywnie seksowne "S" się wyłoniło. Znam te sztuczki zaniżanych metek, że skoro tak dobrze się czuję w tym sklepie to tam zapewne wrócę, i wiecie co.... jeśli tak tutaj zadziałano to ja chcę więcej takich sklepów, i niech "se" zaniżają, WCISNĘŁAM DUPECZKĘ W "S" :) A kombinezon uwielbiam, kocham i zakładam bardzo często. Dzień finału zakręcony totalnie. Najpierw fryzjer GÓRNY, później Upiekszarnia. Włosn ścięte, ułożone, makijaż wykonany, więc mogłam się ludziom pokazać. A reszta dziewczyn piękna, równie wystrojona, uśmiechnięta i zadowolona w holu Belli prezentowała się przepięknie i olśniewająco. Było nam chyba wszystko jedno kto wygra, bo każda z nas osiągnęła coś co chciała osiągnąć. Od wyrwania się z domu, przez przełamanie siebie, od schudnięcia przez lepsze zdrowie, od powrotu do kondycji po ciąży przez ujędrnienie ciała, od pokazania tym chłopom co odchodzili bez pożegnań środkowego palca, poprzez akceptację siebie do zwykłego kopa na zachętę, aby w końcu ruszyć swoje cztery litery. Każda z nas z pewnością czegoś się nauczyła, o sobie, o innych, o zmierzaniu do celu, o pokonywaniu swojego największego wroga - siebie w wersji ciasteczkowego potwora :) Ale do rzeczy..... W przeciągu programu udało mi się spalić 4,1 kg tłuszczu i zbudować 0,3 kg czystej masy mięśniowej, Po przeliczeniu wszystkich parametrów 3,6 kg poszło w dół na wadze :) 8 cm w brzuchu :):):):):) i to bez zabiegów, więc tym bardziej jestem z siebie dumna. No i ZDOBYŁAM III MIEJSCE :) Zaskoczenie totalne, bo dziewczyny miały możliwość trenować częściej, bo zabiegi, bo inne dziewczyny zapewne mają możliwość snu więcej niż 3 godziny, bo coś tam.... a tutaj takie wyróżnienie. JUUUUPIIII, i tak byłam już wygrana, bo udało mi się na tyle zorganizować, aby móc trenować, aby ruszyć się po ciąży, aby wyjść z domu.


DYPLOM musi być obowiązkowo zarchiwizowany dla potomnych :)

 Pomoc Ł., mojego cudnego, ukochanego, wspaniałego męża, mej miłości życia była nieoceniona! Dziękuję za wsparcie, za to, że byłeś i kibicowałeś z całych sił!. Bez Ciebie nie osiągnęłabym takiego efektu. Dziękuję :* 

Chce jeszcze podkreślić, że II miejsce zdobyła Karola, która 4 miesiące temu urodziła synka i też tak jak ja karmi piersią.  MATKI KARMIĄCE na podium :):):) To też pokazuje, że można, że wystarczy się zorganizować i można, można wyjść z domu zrobić coś dla siebie i osiągać sukcesy nie tracąc przy tym mleka. Im zdrowsza mama, wysportowana, wypoczęta, lepiej się odżywiająca tym maluch szczęśliwszy :):):)

A sama NIE TYLKO KURA DOMOWA otrzymała za relacje na blogu godzinny masaż, oj zejdę z tej grzędy i będą mnie masować, oj z chęcią wrócę, oj dam się wymasować :) 


     
FINAŁ programu jest cudownym początkiem. Bo skoro można TYLE zdziałać w miesiąc, to ile można zdziałać w rok. Z ciekawości spróbuję :) Dla siebie spróbuję, dla bliskich spróbuję. I w tym przypadku zachłanność jest wskazana :)

A III miejsce zobowiązuje, więc  na siłkę wracam już w tym tygodniu, po strasznie długiej, bo 3 tygodniowej. Kolejny CEL - czerwiec 2016! Będę zdawała relację pewnie co jakiś czas jak tam progres :)

A teraz zero wymówek tego typu :)




Z pozdrowieniami z wielkim uśmiechem  ściskam was ja, czyli
fit NTKD :) ha ha ha




zapraszam do siebie na fb  - będziesz na bieżąco:)

Nie wyrażam zgody na kopiowanie zdjęć oraz treści, które są moją własnością i stanowią przedmiot prawa autorskiego.

sobota, 27 czerwca 2015

Bądź Bella na wakacje, cz. 5


UWAGA najbardziej olinkowany post, więc szykujcie myszki i klikamy :):):) 

No i zbliżamy się do końca. Aż trudno sobie wyobrazić jak to będzie bez tych treningów, dlatego nie wyobrażam sobie i stawiam za fakt dwie opcje: albo wygram i problem kupna karnetu mam z głowy :P, albo kupię sobie sama karnet na 30te urodziny :) Dziś na treningu, na rowerach instruktor zapodał dźwięki, które przypomniały mi jak to byłam z kuzynką mą cudną w Poznaniu na koncercie H- blockx :) Pamiętam, że jako rasowe grunge'ówy skakałyśmy w tych wyciągniętych po kolana swetrach, w glanach  i z milionem kolczyków w uszach i wylewałyśmy siódme poty, a dziś przy tym samym utworze (jak to leciało klik klik :)  jechłam pod górę oj jechałam z trochę mniejszą ilością złomu w uszach :) No i niezastąpiony faithless też był dziś i rozkręcał "bezsennością":)


Widzicie ten biceps, który się wykluwa :)

a tutaj sobie idę o połowę lżejsza o połowę młodsza z obstawą jak zawsze :)
nad tricepsem już też pracuję :) i nie, nie wyszłam spod prysznica - to tylko easy bike :)


Przez cały program towarzyszyły nam nie tylko pot, łzy i cierpienie. Były też miłe chwile relaksu. Masaże, sauna, jacuzzi i inne przyjemności serwowane w Bella Line  w strefie SPA oraz w moim przypadku kolejne masaże w Laser DeLux w Toruniu. Oba miejsca przyjemne, z miłą obsługą fajnie łapiącą kontakt z klientem. W strefie SPA zupełnie czułam się jak na wakacjach (moje ukochane miejsce już kiedyś opisałam tutaj, ale z chęcią dodam nowy wpis o podróżach z dzieckiem)


w oczekiwaniu na masaż :)

Mając masaż widzisz sufit i od tylu przyjemności zaczyna się dostrzegać nagle jakieś artystyczne piękno w przedmiotach, na które normalnie się nie patrzy :):):)



Dziewczyny z programu miały  w Laser De Lux robione super zabiegi, na nogi, na brzuchol i niekiedy nawet na twarz. Same nowości dostarczył im program Bądź Bella na wakacje wraz z partnerem Laser De Lux: kriolipoliza i karboksyterapia. Ekwilibrystyka dla języka, ale efekty podobno są :) Podobno, aż 10 cm w talii mniej po kilku zabiegach ma jedna dziewczyna- obejrzę ją dokładnie :)  Okazało się, że zabiegi choć brzmią strasznie przynoszą efekty i połączone z ćwiczeniami dają niezły efekt "WOW" :) Zabiegi te są przeciwwskazane przy laktacji, więc się nie załapałam - choć ciągle o nie wypytywałam na masażach bańką chińską. 


Dziewczyny poza widocznymi efektami od ręki będą mogły za kilka tygodni dostrzec jeszcze większe zmiany, ponieważ zabiegi te nie spalają tkanki tłuszczowej ani w magiczny sposób nie sprawiają, że sama od tak znika. Niejako zmuszają organizm do pewnych procesów, mobilizują go, aby wydalił obumarłe i niepotrzebne komórki. OK już lepiej nie będę pisać o co tam chodzi, bo wyjdzie elaborat medyczny :) W skrócie zabiegi te dają kopa, aby nasz organizm sam się zmobilizował do spalenia tkanki tłuszczowej.  



A w salonie Laser De Lux zakochałam się w krzesłach, oj jak ja kocham piękne meble. Te od MaMaison  zajmują szczególne miejsce w mym sercu ( zaglądam często na MaMaison'owego bloga) ale te w salonie- oj jak ja już chcę mieć trochę więcej przestrzeni, aby móc u siebie mieć takie cuda :)



Wystrój też całkiem przyjemny, i karafka  na wodę- oj piękna, ale nie zrobiłam foty ;(


A dla osoby, która pragnie skorzystać z  zabiegów w Laser DeLux Toruń i jest ich nowym klientem mam 20% zniżki na pierwszy zabieg. Można do mnie pisać na fejsie najlepiej ( kliknij, polub profil i napisz :) ) jeśli ktoś jest zainteresowany, bo zabiegów jest od groma i trochę - od zamykania naczynek przez inne wygładzania i laserowe depilacje - wyżej wrzuciłam link - można sobie zobaczyć co dla kogo najlepsze, ja proponuję 20% zniżki na pierwszy zabieg :)



Czeka nas jeszcze strzyżenie, malowanie, ubieranie - czyli to co kobiety niby lubią najbardziej. Ja wychodzę naprzeciw stereotypom i mówię, że najbardziej to  lubię spędzać czas z moimi bliskimi ładnie uczesana, pomalowana i odświętnie ubrana he he he :)



Uściski ślę 
NTKD



zapraszam do siebie na fb  - będziesz na bieżąco:)

Nie wyrażam zgody na kopiowanie zdjęć oraz treści, które są moją własnością i stanowią przedmiot prawa autorskiego.

poniedziałek, 22 czerwca 2015

Bądź Bella na wakacje, cz. 4

Większość programu za mną. Czas na jakieś  podsumowania. Po pierwszym wejściu na wagę, byłam załamana. Chyba naprawdę nie sądziłam, że mogę mieć tak mizerne wyniki, a wręcz skutek odwrotny od zamierzonego- waga wzrosła. Załamka totalna. Trenuję, trzymam dietę, a tu po 2 tygodniach takie kiepskie wyniki. Po głębszej analizie okazało się, że trochę mięśni przyszło, trochę tłuszczu się spaliło, ale i tak spodziewałam się zdecydowanie większych wyników. Dziewczyny za to lecą w oczach. :) Najgorsze jest to, że pomimo, że się zdrowo odżywiam nie mogę tak do końca (przez laktację) zrezygnować z niektórych produktów. Omijają mnie też te wszystkie karboksyterapie, kriolipolizy serwowane nam przez Laser DeLux w Toruniu, które dają niesamowite efekty - jedna z nas po dwóch zabiegach jest szczuplejsza o 10 cm w talii!!!! 10 centymetrów!!! No to chyba mamy wygraną :) O zabiegach, masażach i innych przyjemnościach oraz zniżkach na te cudne zabiegi napiszę w następnym poście :) Dziś trochę statystyki chcę wrzucić :) Aby już nigdy nie wrócić do siebie w wersji ciasteczkowego potwora.

TOP 5 moich grzechów.

NUMER 1
Moja miłość, moja Milka, to coś więcej niż czekolada, ale... Ale tej fioletowej krowie już podziękowałam!


DAWNIEJ: 495 kalorii - w 100 gramach. Cała tabliczka ma właśnie 100 g. Oj a ile było filmów obejrzanych z nią w ręku :( Tak było dawniej teraz pokutuję:)

TERAZ spalamy: 35 minut na bieżni ( szybkie tempo raczej chodzone niż biegane:P) - spalonych 207 kalorii ( no to niecałe pół tabliczki mamy spalone) 


do tego 21 minut na orbitreku ( 171 kalorii spalonych)


i kolejne13 minut na wiosłach (spalonych 130 kalorii)

BILANS
1 MILKA............................................+ 495 kalorii
bieżnia 35 minut...............................- 207kalorii
orbitrek 21 minut.............................- 171 kalorii
wiosła 13 minut................................- 130 kalorii

Spaliłam trochę więcej, ale to za karę, że tyle Milki jadłam :P

NUMER 2
Z toruńskiego podwórka, zaskoczył mnie na maxa, taki mały, a robi niesamowite spustoszenie. Dopiero na potrzeby tego posta zorientowałam się ile pustych kalorii mi dostarczał. Pan WAFELEK TEATRALNY - przekąska, a zjem coś na szybko pomiędzy mailem a telefonem w pracy.  Dramat, a on reprezentuje zdecydowanie właśnie ten rodzaj sztuki. 
528 kalorii w 100 gramach!!!!!!! Wyniosłam się na szczyty mojej matematyki i obliczyłam, że 242,88 kalorii pochłaniamy przy jednym 46 gramowym wafelku.

No a teraz jedziemy. Trening rozpoczęty. Bieganie, trochę biceps, trochę triceps i znowu na cardio :)

Tutaj w obuwiu już normalnym :)


NUMER 3
242,5 kalorii za jednego batonika- pustego jedzenia, które wcale nie wchodzi w cycki.


HOP HOP jedziemy jedziemy - EASY BIKE oj dał mi ostatnio czadu. Odkryłam, że mój organizm może wyprodukować tyle potu, że spływając z czoła na oczy powoduje ślepotę - chwilową, do czasu wytarcia ręcznikiem lub (czego nie stosowałam ku radości pozostałych jeźdźców, ale zapewne by zadziałało) potrząśnięcia głową na boki jak pies.  TABATA miażdży! Odkryłam też jakieś moje drugie ja, które mówi "idź tam jeszcze raz, i niech Cię miażdży ta tabata! " I naprawdę za każdym razem trochę z lękiem się zapisuję na te zajęcia, ale jednak na nie wracam co tydzień :)

NUMER 4
Nie ma to jak Snickersa zapić Pepsi.... kolejna masakra
Oczywista oczywistość z ilością cukru i z pustymi kaloriami plus bąbelki. 139 kalorii puszka Coli, 132 kalorie puszka Pepsi.


Już jestem po dobrej stronie tęczy:) -  już trenuję, macham do was :)

NUMER 5
Szczerze nigdy tego nie kupiłam, ale jako babeczkowa królowa muszę coś dodać na ten temat. 1 porcja 210 kalorii + tablica Mendelejewa w brzuchu.   

Powiem jedno - ulepszam recepturę moich babeczek, ale nawet bez ulepszania jedna moja babeczka ma zdecydowanie mniej kalorii od tej na powyższym obrazku no i domowej roboty jest :)w tajemnicy powiem, że opracowuję wersję orkiszową, na razie w głowie bez pieczenia, ale kto wie, może będę babeczkową królową zdrowych babeczek :)

Co nie zmienia faktu, że czas na trening :)  Sprawdziłam na mapie. Można spalić 277 kalorii ( niech będzie 1,5 tej chemicznej babeczki z kubeczka) przyjeżdżając do Torunia PKS-em i spiesząc się, szybszym krokiem, czasami truchcikiem pędzić na Motoarenę, bo za 40 minut pierwszy bieg się zaczyna :)





Zostało niewiele dni do końca programu, ale to dopiero początek :)

Uwielbiam kalendarze mojej Mamy :)
POZDROWIONKA 
od NTKD



zapraszam do siebie na fb  - będziesz na bieżąco:)

Nie wyrażam zgody na kopiowanie zdjęć oraz treści, które są moją własnością i stanowią przedmiot prawa autorskiego.